waznosc-kosmetykow

Jestem kosmetyczną zakupoholiczką. Ok, stało się, przyznałam się! Wszystko zaczęło się od mojego hopla na punkcie błyszczyków oraz pomadek do ust. Dzisiaj już wiem, że noszenie ich nie był najlepszym pomysłem, ale wtedy miałam dwanaście lat i błyszczyki były całym moim kosmetycznym światem. No, prawie całym, bo czasem podkradałam mamie jeszcze puder (oczywiście był koszmarnie źle dopasowany do mnie, ponieważ łapałam pierwszy lepszy) i robiłam nim sobie wielkie, niezgrabne plamy na policzkach. W pewnym momencie miałam już błyszczyk w absolutnie każdym elemencie garderoby, w którym była choćby najmniejsza kieszonka. Chyba już w tamtych czasach powinnam zacząć się orientować, że coś tu nie gra. Później zaczęłam kolekcjonować wszystkie kosmetyki, jakie tylko udało mi się wyszukać w kolorowych pisemkach dla dziewczyn. Używałam ich wtedy nie tylko na sobie, ale też katowałam nimi swoje koleżanki. Oczywiście wszystko to z grubą przesadą, bo z perspektywy czasu wiem, że te wszystkie kolorowe cienie i inne bajery zupełnie nie są potrzebne dziewczynie w wieku trzynastu lat. Z wiekiem tylko mi się pogarszało. Na samym starcie studiów odkryłam świat kosmetykowych kanałów na youtube i popłynęłam. Wszystkie opisywane na filmikach produkty, które choć trochę przypadły mi do gustu, po prostu musiałam posiadać w swojej kolekcji. A że po drodze na uczelnię mijałam kilka dobrych drogerii... W pewnym momencie kosmetyków zaczęło być po prostu zbyt wiele. Pięć podkładów, czternaście różnych balsamów (naprawdę!), cała półka szamponów i niezliczone buteleczki i pojemniczki z innymi kosmetykami. W sklepie wrzucałam do koszyka wszystko, jak leci: mydełka z oliwą, olejki rycynowe, kosmetyki z wychwalaną biodermą i wszystkie najnowsze krzyki mody. Musiałam mieć to wszystko. Szalałam również w sklepach internetowych, sprowadzając z zagranicy wyszukane kremy i kredki do oczu. Miałam wręcz wrażenie, że bez tego wszystkiego nie będę sobą i najzwyczajniej w świecie skończę marnie. Zrozumiałam, że zdrowo z kosmetykami przeginam. Postanowiłam wziąć się za siebie i coś z tym zrobić.